Historia Grąziowej nad Wiarem. Jeżeli chcesz pomóc ocalić od zapomnienia... przyślij wspomnienia, stare fotografie, dokumenty, fragmenty publikacji, relację z wizyty... (Jeżeli nie chcesz żeby były publikowane, mogą być tylko do wglądu) Kontakt e-mail graziowawiar@wp.pl
poniedziałek, 19 lutego 2018
Materiały źródłowe 26 - kwiecień 2013
niedziela, 14 kwietnia 2013 17:07
18 października [1944 r. Jamna Dolna].Rano zaświeciło jesienne słońce, stopniał śnieg, zrobiło się ładnie i pogodnie. Na polach babie lato. Pod błękitnym niebem migotała delikatna pajęczyna, żurawie żegnały nas smutnym klangorem.
Dwie sotnie ["Chomy" i "Czarnego"] długą marszową kolumną kierują się do wsi H.[Grąziowa]. Czoło jest już na wzgórzach, a tył jeszcze we wsi. Dostajemy ostrzeżnie o nadlatującym kukuruźniku. Wchodzimy w brzezinki i czekamy na odwołanie alarmu. Sowiecki kukuruźnik lata nisko nad wsią i po wykonaniu kilku okrążeń oddala się na zachód.
Dziś mam urodziny. Myślami jestem przy moich bliskich. Wspominam, jak obchodziłem je z grupą przyjaciół. Strzelcy, szczególnie Synij i Zaliznyj, przygotowali mi niespodziankę: zatroszczyli się o pieczoną kurę, masło i ser. Zachowali też trochę wódki ze swojego wczorajszego przydziału. Chcą mnie poczęstować. Idę do sotennego ["Chomy"] prosić o pozwolenie na wypicie kieliszka. Przy okazji składa mi on życzenia. Zapraszam swojego dowódcę i wszystkich czotowych-moich przyjaciół , a także d-cę Czornego, por. Skałę, buncz. Hołuba, czot. Pidkowę, Bajdę i Polans'kiego, wychowawcę politycznego Gontę-Ostapa, d-ra Szuwara i dwóch wąsali ze Wschodu. Stajemy wszyscy kołem w brzozowym lasku, rozkręcam madziarski granat, który służy za kieliszek, i tak po kolei wszyscy się częstujemy. Strzelcy porozsiadali się grupkami, pod brzózkami, osobno siedzą trzy partyzantki. Mają białe bluzeczki, granatowe spódniczki. Obok nich leżą tobołki z różnymi ubraniami, w które przebierają się idąc na zwiad.
Po południu ruszamy w dalszą drogę. Przechodzimy do dolnej części wsi H.[Grąziowa] i pod wieczór jesteśmy pod Ł.[Łomna]. Strzelcy pokazują miejsca, w których po raz pierwszy zbieraliśmy się na szkolenia. Teraz z zadowoleniem patrzą na swoją wieś. Miejscowych chłopców posyłam na zwiad. Czekamy. Cała moja czota to ochotnicy z tych okolic, dlatego są tu najlepszymi zwiadowcami.
Wracają z informacją, że w chacie leśniczego Łukasiewycza przebywa rosyjski podpułkownik, naczelnik NKWD z Przemyśla, kapitan inżynier Polak, a na stójce jakiś sierżant Ukrainiec. Melduję o tym dowódcy i proszę o pozwolenie na złowienie tych ptaszków. Zgodził się.
Stepan Stebelski „Chrin” Przez śmiech żelaza
Komentarze do wpisu
dodano: 15 kwietnia 2013 19:28
24 października 1944 r.Chrin został ciężko ranny w bitwie z Sowietami pod Leszczawą Górną, zniszczył tam granatami sowiecką tankietkę.Leczył i ukrywał się w Łomnej. W wyniku odniesionych obrażeń odtąd miał niewładną prawą rękę, nosił na niej rękawicę.
autor graziowawiar
dodano: 14 kwietnia 2013 17:17
Chrin w lesie nad Grąziową i w Grąziowej obchodził swoje trzydzieste urodziny...
autor graziowawiar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz