czwartek, 12 lipca 2018



GRĄZIOWA
Tłumaczenie na język polski relacji Michała Markowicza o mordzie na Ukraińcach we wsi Grąziowa, zamieszczonej w tygodniku „Nasze Słowo” nr 13 z 1991 r.
Po przejściu frontu w lipcu 1944 r. zaczęto u nas organizować polską władzę ludową. W gminie Wojtkowa rozmieszczono WOP, utworzono MO. Od tej pory zaczęły się represje przeciwko ukraińskiej większości na naszym terenie. Zaczęły się podpalenia i, co najgorsze, zaczęto mordować niewinnych ludzi.
Pierwszą ofiarą był Stefan Sawka (około 45 lat). Jesienią zabrał go WOP do Wojtkowej, po 10 dniach znaleziono go w poniemieckich okopach. Ręce i nogi miał połamane, nogi związane za głową, leżał przykryty spalonymi gałęziami świerkowymi. Prawdopodobnie tak związany zginął w ogniu.
W tym czasie zaczynało się już szaleństwo wojska w Birczy, MO i ORMO. Zaczęły się podpalenia, grabieże, pobicia. Miejscowi ludzie coraz częściej musieli uciekać do lasu. Były to zwykłe prowokacje władz polskich.
Następnymi ofiarami byli Anna i Michał Sokalscy, małżeństwo w wieku 40-45 lat. W lutym 1945 r. wojsko napadło na wieś, Annę wyciągnięto z chaty, rozstrzelano, a potem rzucono pod płot, przykryto słomą i podpalono. Kiedy na ratunek przybiegł z kuźni mąż, złapano go i pobito tak, że nie mógł wstać. Oprawcy podpalili dom, a kiedy już dobrze płoną – żywcem wrzucili gospodarza w ogień. Zostało pięcioro dzieci, najmłodszy syn miał około roku, najstarszy zaś 21 lat. W tym dniu spalono kilka ukraińskich chat.
Następna akcja odbyła się 23 marca 1945 r. Brały w niej udział wojska z Birczy i milicja z Wojtkowej. Zginęli wówczas:
Iwan Markowycz – około 60 lat. Strasznie go pobili, przekłuli bagnetem nos, aż ostrze wyszło z tyłu – i tak zostawili.
Petro Markowycz – 21 lat, zakatowany na śmierć. Był umysłowo chory, nieszkodliwy, zabijanie nie miało sensu.
Iwan Buć – około 60 lat. Skonał w trakcie bicia.
Teodor Buć – około 55 lat. Bity kolbami karabinów, aż mózg wytrysnął z czaszki.
Hryhorhij Jarosz – 45 lat. Okrutnie skatowany kolbami karabinów, wybite zęby mordercy wkładali do dziur po bagnetach na piersiach konającego. Umierał w strasznych męczarniach.
Większość mieszkańców uratowała się od śmierci ukrywając się w lesie. Tego dnia spalono ćwierć wioski.
Do tej pory Ukraińska Powstańcza Armia nie wtrącała się. Powiadomiona o wydarzeniach wieczorem przybyła do wsi. Wojsko Polskie uciekło. W odwecie rozstrzelano 7 Polaków i spalono ich domy. Działo się to w piątek, a w sobotę w południe we wsi zjawili się radzieccy pogranicznicy. Sfotografowali zamordowanych Ukraińców, zastrzelonych Polaków i spaloną wioskę, kazali wszystkich pochować. Obiecali zwrócić się do władz polskich, aby takie wypadki nie miały miejsca w przyszłości.
Niestety, nadal były prowadzone akcje, w których ginęła niewinna ludność ukraińska. Zginęli:
Josyf Maczyszyn – 35 lat. W kwietniu 1945 r. milicja wdarła się do mieszkania, wyciągnęła go na podwórze i rozstrzelała.
Mychajło Szczepański – 40 lat. Latem 1945 r. został aresztowany przez wojsko z Przemyśla. Ślad po nim zaginął.
Josyf Markowycz – 23 lata. Latem 1946 r., ujrzawszy nadjeżdżające wojsko, zaczął uciekać. Zastrzelili go, gdy przełaził przez płot.
Dmytro Sływiak – około 60 lat. Latem 1946 r. bili go i katowali ponad 2 godziny, dopóki nie poprosił, żeby zmiłowali się i zastrzelili.
Iwan Car – 23 lata. Zastrzelony podczas ucieczki.
Iwan Hamadyk – 23 lata. W 1947 r. wojsko zabrało go ze wsi, następnego dnia zamęczonego i skatowanego przyprowadzono w celu rozpoznania. Zabrano go znowu i więcej nikt go nie widział.
Mykoła Hałuszak – 23 lata. Przeszedł szlakiem frontowym, był dwukrotnie ranny. Kiedy wracał wieczorem do domu, wojsko próbowało go zatrzymać i zraniło w nogę. Rannego trzymano przez całą noc w stodole, a działo się to w lutym. Rano wywleczono go związanego na dwór i zastrzelono, ciało rzucono do pobliskiego strumienia.
Podczas akcji wysiedlania zabrano z wioski 10 osób, jedną nich byłem ja [Mychajło Markowycz]. Zawieziono nas do Jaworzna. W obozie zmarli: Iwan Kopko – 70 lat, Iwan Sokalski – 70 lat. Pozostałych ośmiu zostało zwolniono po 9 miesiącach. Zaświadczenia o zwolnieniu z Jaworzna nie mam, gdyż w 1950 r. zabrało go UB.



Apokryf Ruski
Mordy w Grąziowej, w: M. Siwicki, Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich, t. III, Warszawa 1994, s. 312–314.