sobota, 8 listopada 2025

Materiały źródłowe

 

IPN Rz 072/1, t. 28, k. 313–315

Postój, dnia 23.01.1947 r.
Sprawa nr
Poczekajło Iwan „Wowk” z sotni „Łastiwki”.
Protokół.
Personalia: Poczekajło Iwan, „Wowk”, syn Mychajła i Anny, ur. 1925 r. we wsi Zawadka powiat Lesko, Ukrainiec, grekokatolik, niepiśmienny, wolny, rolnik, aresztowany przez Wojsko Polskie 25.02.1946 r., zwolniony po 3-ech miesiącach, 15.08.1946 r. zabrany do UPA.
Sprawa: strzelec z sotni „Łastiwki” starał się uciec z sotni razem z drugim strzelcem „Triską”, po dezercji mieli zgłosić się na Milicję Obywatelską w Ropience.
Strzelec „Triska” niezwłocznie powiadomił dowódcę „Łastiwkę”, wspomnianego aresztowano i przekazano do SB.
Po przesłuchaniu oddano z powrotem do dyspozycji dowódcy „Łastiwki”.
Zeznania: Urodziłem się we wsi Zawadka, od małych lat pracowałem przy rodzicach, aż do 25.02.1946 r. W tym czasie odbywała się przesiedleńcza akcja, ja razem z mieszkańcami wsi (dziesięcioma) zostałem aresztowany przez Wojsko Polskie. Siedziałem przez jeden tydzień w Leszczawie Dolnej w cerkwi, potem przez tydzień w Trzciańcu, w szkole, a następnie we wsi Jurkowa, w szkole. Kiedy siedziałem w Leszczewie Dolnej w cerkwi wezwali mnie na śledztwo, porucznik, który przesłuchiwał, zarzucał mi, że jestem banderowskim łącznikiem, oraz że dostarczam banderowcom żywność. Zaprzeczyłem temu, że z banderowcami nie współpracuję. Porucznik pytał mnie, kto ze wsi należy do banderowców, czy mój brat był przy banderowcach, czy przychodzili do mojego domu, czy gościli się u mnie, czy znam „Łastiwkę”, Szczygielskiego. Powiedziałem mu, że o tym wszystkim nic nie wiem.
Po aresztowaniu, tak jak poprzednio, nosiłem sztafety od dowódcy „Sokatego”, aż do dnia, kiedy Polowa Żandarmeria zabrała mnie do sotni „Łastiwki”. W sotni „Łastiwki” przeszedłem jednomiesięczne szkolenie wojskowe. Przydzielono mnie do 4 roju, I czoty.
Strzelec „Smichur” przed ucieczką namawiał mnie, żebym uciekał razem z nim. Wtedy odmówiłem, bo bałem się, że moja rodzina może ucierpieć, że jak mnie schwytają, to rozstrzelają.
Po dezercji 3-ech strzelców, „Czajki”, „Osyki”, „Smichura”, (wszyscy z Zawadki), dowódca przerzucił mnie do II roju I czoty, dowódca napomniał mnie, żebym ja nie zrobił tego, co moi druhowie z mojej wioski.
Po jakimś czasie poszedłem z jednym Polowym Żandarmem do Zawadki, w celu załatwienia wskazanej przez dowódcę sprawy. Po załatwieniu sprawy odeszliśmy do Grąziowej.
W dniu 16.07.1946 r., gdy na dowódcę „Łastiwkę” we wsi Grąziowa naskoczyło Wojsko Polskie, ja odłączyłem się i poszedłem do domu. Tam zaszedłem do sąsiada (Drobyka Hrycia, Polaka), który miał kryjówkę, tam się przechowywałem, bo bał się trzymać mnie w domu. Podczas mojego pobytu w mojej wiosce dowiedziałem się od dziewczyny Bodnar Julii, że trzej wspomniani dezerterzy po ucieczce zgłosili się na Milicję Obywatelską w Ropience, a następnie wyjechali na zachód.
Kiedy przebywałem w domu, ani ojciec, ani nikt z rodziny nie namawiał mnie do ucieczki. Wtedy jeszcze nie miałam zamiaru uciekać, tylko mówiłem ojcu, że jak przyjdzie ktoś z naszych, żeby mnie zawołał.
Przed Świętami Bożego Narodzenia zameldowałem rojowemu „Wyrwie”, żeby ten zameldował dowódcy „Zimnemu”, że chcę przepustkę do domu na święta. Dowódca mi odmówił, ja oświadczyłem rojowemu „Dowbuszowi”, że jeśli mnie nie wypuszczą, to sam pójdę.
W dniu 18.01.1947 r. czota dowódcy „Małyniaka” wróciła z „Beskydu”, dowiedziałem się od strzelców, że mojego ojca aresztowali, to opowiedział mi rojowy „Wyrwa”.
Następnego dnia w lesie (na granicy Jamny i Grąziowej) w pogawędce ze strzelcami „Zirką”, „Wesołym”, „Berezą”, „Zorianem” dowiedziałem się od nich, że mają być wielkie obławy, że sotnie muszą zostać rozpuszczone czotami i rojami, że nie utrzymamy się, nas wszystkich wyłapią i zniszczą.
Trzy dni przed wspomnianą rozmową w lesie spotkałem się z „Triską”, planowałem pójść na Święta do domu. Jednak nie poszedłem, bo bałem się, że mnie schwytają i ukarzą.
W dniu 21.01.1947 umówiłem się z „Triską”, on namawiał mnie do ucieczki, ja trochę się bałem, jednak ostatecznie się zgodziłem. Umówiliśmy się, że gdy skończymy służbę, to ja miałem podejść do niego pod jego kwaterę, tam spotkać się z nim, i następnie przez Łuh, omijając ubezpieczenie, pójść do swojej wioski. Mieliśmy przebywać kilka dni w swoich domach, a potem zameldować się z bronią na Milicji Obywatelskiej w Ropience.
W dniu zaplanowanej ucieczki poszedłem na podsłuch, po jakimś czasie rojowy ściągnął mnie oraz oświadczył, że podsłuch już nie jest potrzebny. Wróciłem na kwaterę, przygotowywałem się do spania, wtedy na kwaterę przyszedł alarmowy „Zajrak”, kazał mi pójść po mięso dla roju. Zameldowałem dowódcy i odszedłem. Kiedy przyszedłem tam, gdzie miało być mięso dla roju, zastałem tam sotennego „Łastiwkę” i „Orła”. Dowódca „Łastiwka” oświadczył mi, że jestem aresztowany, zostałem rozbrojony, druh „Oreł” przeprowadził dokładną rewizję.
Wspomniany oświadcza, że oprócz „Triski” nikt nie namawiał go do ucieczki, a także sam miał zgłosić się na Milicję Obywatelską w Ropience.
Przesłuchał „Jurij"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz