Historia Grąziowej nad Wiarem. Jeżeli chcesz pomóc ocalić od zapomnienia... przyślij wspomnienia, stare fotografie, dokumenty, fragmenty publikacji, relację z wizyty... (Jeżeli nie chcesz żeby były publikowane, mogą być tylko do wglądu) Kontakt e-mail graziowawiar@wp.pl
niedziela, 18 lutego 2018
Fauna i Flora
środa, 17 listopada 2010 15:39
Niedźwiedź może być groźny nie tylko dla pasieki.
Poprzewracane i zniszczone ule, stracone ramki, miód i wosk - to efekt
"wizyty" niedźwiedzia w pasiece Dariusza Burdy z Grąziowej. Straty
pszczelarza pokryje Skarb Państwa, ale jak podkreśla on sam,
odszkodowanie nie jest współmierne do faktycznej szkody.
W tej okolicy "wizyta" misia to nie nowina. - Jest tu ponad 10 pasiek i
chyba do wszystkich, poza jedną niedźwiedź już zaglądał - mówi Józef
Czwerynko, leśniczy ds. łowieckich Nadleśnictwa Bircza. - Nie ma się
zresztą co dziwić, niedźwiedź jest tu u siebie - dodaje. - A pszczelarzy
żal, bo mają straty - przyznaje. Pszczelarze starają się jakoś zabezpieczyć
swoje pasieki przed misiami, ale nie jest to łatwe. Dariusz Burda swoją
pasiekę ogrodził dwumetrową siatką umocowaną na solidnych wkopanych w ziemię słupach i...
- Miś powalił jeden słup, rozdarł ogrodzenie w dwóch miejscach i wdarł
się do pasieki - opowiada. Efekt tej „wizyty" to zniszczonych 7 uli, a co
za tym idzie 7 rodzin pszczelich.
Odszkodowanie jest, ale...
Do rzetelności wyceny swoich szkód Dariusz Burda zastrzeżeń nie ma. -
Wszystko było starannie spisywane, bez pomijania - podkreśla
pszczelarz. Problem jednak w tym, że ustawowe stawki za utraconą
rodzinę pszczelą nijak się mają do rzeczywistości. - Stawki są różne w
zależności od miesiąca, w jakim dojdzie do zniszczenia rodziny -
wyjaśnia D. Burda. - Na przykład w kwietniu 2009 to 150 złotych za
rodzinę. Wiadomo, że za to nie kupię takiej rodziny pszczelej, jaką
utraciłem - mówi pszczelarz.
- Odszkodowanie nie obejmuje też utraconych przyszłych korzyści.
Miś to „gość", co lubi miód
Zdaniem leśniczego J. Czwerynki na misia spragnionego miodu sposobu
nie ma. - Od wieków dobierały się do barci - przypomina.
- Miś to „gość", który lubi miód, a przy tym ogromne i silne zwierzę,
które dość łatwo radzi sobie z zabezpieczeniami - mówi leśniczy. Co
zatem robić? - Najlepiej dać mu słoik miodu i niech sobie idzie - śmieje
się J. Czwerynko. - A poważnie: jeśli się już zobaczy niedźwiedzia w
pasiece czy poza nią, to pod żadnym pozorem nie należy go prowokować
i starać się zwracać jego uwagi - ostrzega leśniczy. - Niedźwiedź nie
szuka na ogół bliższego kontaktu z ludźmi, ale jeśli już do niego dojdzie
, może być śmiertelnie groźny. J. Czwyrenko przestrzega także turystów
przed chodzeniem po lesie tam, gdzie jest gęsty młodnik. - To ogranicza
widoczność i można nie dostrzec w porę misia czy lochy z warchlakami -
mówi.
- A kiedy znajdziemy się blisko tych zwierząt, grozić nam może wielkie
niebezpieczeństwo.
Monika Kamińska
Komentarze do wpisu
dodano: 17 listopada 2010 16:00
Niektórzy zapewne myśleli, że niedźwiedź z Grąziowej to tylko żart...
autor graziowawiar
Nick:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz