niedziela, 18 lutego 2018

Materiały źródłowe 17


wtorek, 10 lipca 2012 9:23

Wysiedlenia z Jamnej Górnej miały miejsce dnia 13.10.1945, z Jamnej Dolnej – dzień później, 14.10. We wspomnieniach prof. Svinko, figuruje data 11-12 października dla Jamnej Górnej i 13.10 dla Dolnej. Przed wkroczeniem wojska część mieszkańców uciekła do opuszczonego Arłamowa i do pobliskiego lasu Dół, unikając wywózki. Wysiedlenie było przymusowe. Nikt nie wyjechał dobrowolnie.
Stefania Mieleszko z Jamnej Dolnej, będąca wówczas dzieckiem, wspomina:
„Jakoś pod wieczór przyjechało polskie wojsko. Do chaty weszło dużo żołnierzy. Nosili wieczorem mnie i mojego braciszka – on miał 2 latka- na rękach, bawili się z nami. Dobrze pamiętam, jak mama płakała i skubała kury, paliła w piecu. Mama gotowała jedzenie na drogę. Rano mama mocno płakała, bo żołnierze zjedli wszystkie kury, nam nie zostawiając niczego, a oni śmiali się. Nie wiem, która była godzina, zbieraliśmy się do drogi. Ponieważ mieliśmy wóz i konie, to ojciec przez noc zrobił przykrycie na wóz, wyścielił sianem, wzięliśmy pierzynę, poduszkę, trochę jakiejś odzieży, kilka garnków i ja z bratem i babcią zmieściliśmy się w budce nad połową wozu. Z przodu leżał suszony chleb, kilka woreczków, na pewno z ziarnem i kartoflami. Polacy zezwolili na zabranie tylko 1 konia i 1 krowy[ w gospodarstwie były 2 konie, 2 krowy i byczek]. To było 14 października – Pokrova. Wyjechaliśmy na drogę, a tam już wszędzie szli ludzie z małymi dziećmi, staruszkowie z węzełkami w rękach, na plecach, szło bydło, jechały wozy. Ludzie mocno płakali. Dobrze zapamiętałam, że przy drodze, na zagonie rosła jeszcze kapusta. Dwie kobiety głośno zawodziły i całowały główki kapusty. Tak dojechaliśmy[niektórzy doszli] do Rybotycz. W Rybotyczach zaczęła się rejestracja, tam pod gołym niebem i jesiennym deszczu przebyliśmy aż dwa tygodnie. Obcy ludzie i mój tato spali i chowali się przed deszczem pod wozem. Doiliśmy krowę i jedli suszony chleb. W drugim dniu po przybyciu do Rybotycz tato pomyślał, że może dadzą mu pole i będzie potrzebny dobry pług. Dosiadł konia i ruszył do wsi. We wsi było mnóstwo Polaków z innych wsi[nasza wieś była w większości ukraińska]. Na naszym podwórzu stały 2 wozy: jeden załadowany meblami, drugi ziarnem…Polacy byli ze wsi Grąziowa. Jak tato wrócił na podwórze, to żołnierz wycelowawszy w niego broń, krzyknął: „Czego tu jeszcze chcesz, kabanie”. Tato pomyślał, że przyjechał sobie po śmierć. Ale na krzyk wyskoczył ich dowódca, co u nas nocował i rozkazał opuścić broń. Powiedział ojcu: „Ty jesteś tu gospodarzem i po coś wróciłeś, więc zabierz sobie nawet to co na wozie”. I tak ojciec przewiózł pług, z którego korzystał do końca swojego życia.
Przejechaliśmy granicę, jechaliśmy i szli od wsi do wsi, i tam gdzie znajdowaliśmy dach nad głową, posilaliśmy się sami i szliśmy dalej. Przejechaliśmy tarnopolski, lwowski powiat i aż osiedliśmy w drohobyckim powiecie, we wsi Bereźnica. Kiedy dojechaliśmy do Bereźnicy już był śnieg.”
Były to chłodne, deszczowe dni. Kolumny wysiedlanych, mijając cerkiew zatrzymywały się, ludzie wchodzili do niej na modlitwę. Nikt wówczas nie przypuszczał, że kilkanaście lat później cerkiewka przestanie istnieć.
Trasa kolumny wiodła przez Trójcę, Posadę Rybotycką do Rybotycz, gdzie mieścił się punkt zbiorczy . Komisja ewakuacyjna działała chaotycznie. Dane nie były dokładne, ponieważ większość małorolnych chłopów albo nie znała dokładnie podziału gruntów, ich wielkości, albo obawiała się podawać dane właściwe, by nie uchodzić za kułaków, których zsyłano na Syberię. Zaniżano też wiek, by uniknąć wcielenia do armii lub na przymusowe roboty. Po zakończeniu ewidencji kawalkada wozów i ludzi podążyła z Rybotycz przez Makową – Wujsko – Nowosiółki pod Niżankowice, gdzie pod gołym niebem, przez kilka dni ludzie z dobytkiem oczekiwali na transport. W połowie listopada byłych mieszkańców Jamnej Dolnej przewieziono i osiedlono w rejony Drohobycza, Sambora, Chodorowa i Stryja. Reszta 58 rodzin pojechała w okolice Tarnopola. Mieszkańcy Jamnej Górnej skierowani zostali do wsi koło Buczacza i do Kalinowa, pow. samborski, osady powstałej w końcu XIX wieku dla kolonistów austriackich i niemieckich, a wysiedlonej po wkroczeniu Rosjan. Mieszkało tam jeszcze kilka nie wysiedlonych rodzin polskich.
W większej niegdyś wsi Jamnej Dolnej pozostało 35 rodzin (94 osoby), w Górnej, mniejszej od niej: 78 rodzin (337 osób), w Trójcy 23 osoby. Większość mężczyzn została przez Rosjan osadzona w więzieniu.
Niedługo po częściowym wysiedleniu mieszkańców, w dniu 5 listopada 1945 bojówki służby bezpieczeństwa UPA spaliły częściowo wsie Jamna Dolna i Jamna Górna . Wcześniej, w nocy z 25-26.10.1945 roku los ten spotkał pobliską Posadę Rybotycką, w której ocalało tylko 18 zabudowań gospodarczych.

Jadwiga Turczyńska  Jamna Górna. Historia wsi w latach 1511 - 1963 na podstawie literatury naukowej, pamiętników, wspomnień.
Apokryf Ruski
Vinogradska Galina: Deportacji Ukrainciv z Polsci 1944-1947 rr.: Problemi perodizacii ta obstavini pereselennia ( za materiałami usnih opovidej deportovanih). ,
s.245: Stefania Mieleszko( 1940 r. nar.), s. Jamna Dolisnja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz